ZSZ - Kulturalnie

ZSZ - Kulturalnie

wtorek, 10 stycznia 2017

Na zachętę jeszcze jeden fragment - "Discimndar" Marcela Ligusa

Młodsze rodzeństwo spało na tylnym siedzeniu, oboje słuchali muzyki przez jedne słuchawki z mp3. Amanda odpaliła samochód i ruszyła w stronę domu. Przygryzła wargę i przez lusterko spojrzała na rozkojarzoną Elenę. Zostało mało czasu, jak mam jej to powiedzieć-Pomyślała, mocno zaciskając dłonie na kierownicy.
-Elena, spójrz na mnie! Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
-Słucham-Zawołała spoglądając w oczy ciotki maślanym wzrokiem.
-Więc tak, dzisiejszy dzień jest…
-Tak wiem, będzie świetnie- Przerwała szeroko się uśmiechając.
-Nie o to mi chodzi. Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale w dzisiejszy dzień… Nie ważne
-Ciociu, o co ci chodzi?
Amanda głośno przełknęła ślinę i pomyślała-Zrobię to w domu, teraz nie mam odwagi.
Zanim się zorientowała byli już pod nim. Postawiła samochód w garażu i głośno zawołała.
-Dzieci wychodzimy! Elena obudź Erin.
Ciotka rozkojarzona nie zamknęła drzwi samochodu tylko udała się prosto do domu. Elena spojrzała na nią ze zdziwieniem i wyjęła klucz ze stacyjki. Wbiegła do domu i ujrzała ślady butów zostawione przez błoto, które prowadziły wprost do kuchni.
-Ciociu! Co ci jest? Nie zdjęłaś butów ani płaszcza a klucze zostawiłaś w stacyjce. Nigdy tak nie robisz.
-Przepraszam, jestem dzisiaj dość rozkojarzona.
-Ale z rana Tryskałaś energią. Coś się stało?
- Po prostu przypomniałam sobie o pewnej ważnej rzeczy, którą muszę ci podarować.
-O, czym mówisz?
-Medalion, który kazali przekazać ci rodzice w tym dniu-Zawołała wyciągając rękę w stronę Eleny- Załóż go na dzisiejsza imprezę. Będzie twoim amuletem.
Dziewczyna spojrzała na złoty medalion, który w środku miał duży, ciemnoniebieski szmaragd, szlifowany na kształt brylantów w kolorze granatu. Okalany złotą obrączką, z której odchodziły na cztery strony pnącza gałązek z złotymi listkami. Wszystko to opierało się na ściance złotych nitek, tak drobnych jak rzęsa.
Łza spłynęła Elenie po policzku i zapytała.
-Należał do mamy?
-Musze ci to wreszcie powiedzieć…
W momencie, kiedy ciotka miała wyjaśnić wszystko Elenie do kuchni wbiegło jej młodsze rodzeństwo i rzuciło się na miskę z popcornem.
-Idź się przygotuj, powiem ci, kiedy będziemy same.
Dziewczyna z zdziwieniem spojrzała na ciotkę i pobiegła na górę do swojego pokoju. Wygodnie usiadła na łóżku i na szyję założyła medalion, który chociaż z rozmowy z ciotką wynikało, że jest od jej rodziców, musiał być także bardzo stary, ale wyglądał jak fabrycznie nowy bez żadnej ryski.
Elena zrzuciła z siebie ubranie i położyła się na łóżku, była tak zmęczona, że w chwilę zasnęła.

Gwałtownie przebudziła się, gdy usłyszała dźwięk komórki. Wysunęła rękę i chwyciła telefon. Wyświetlał się numer Madison, więc bez żadnego zastanowienia odebrała.
-Elena, zaraz będziemy obok twojego domu. Jesteś już gotowa?
- O nie, przepraszam was zasnęłam.
-Nic się nie stało zaczekamy na ciebie.
-Dziękuję wam, zaraz będę gotowa.
Serce dziewczyny waliło jak szalone, wyskoczyła z łóżka jak poparzona i pobiegła do łazienki. Chwyciła za szczotkę i kilka razy przejechała po swoich włosach. Gdzie jest lokówka?- Krzyknęła przerażona.
Otwarła szafkę i przekopała wszystko, ale znalazła tylko prostownicę.
Kilka minut później, gdy była już gotowa pobiegła do pokoju i włożyła na siebie swoją nową suknię i czarne buty na szpilkach. Stanęła przy oknie i rozsunęła długie ciemnoczerwone zasłony. Jedną rękę oparła o szybę a drugą chwyciła się za żołądek. Samochodu Madison jeszcze nie było widać w pobliżu jej domu. Elena zrobiła kilka głębokich oddechów i udała się do kuchni by porozmawiać z ciotką. Gdy zeszła na dół nie zastała tam nikogo.
-Ciociu, gdzie jesteś?
Nikt się nie odzywał. Dziewczyna udała się do salonu skąd dochodził dźwięk przypominający szlochanie. Zastała ciotkę siedzącą na kanapie i ocierającą łzy chusteczką.
-Co ci jest? Możesz mi powiedzieć.
-Usiądź. Nie chce cię puścić samą, chciałabym iść tam z tobą, ale nie mogę!
-Ale przecież nie stanie mi się nic na imprezie, nie będę tam sama.
-Nie chodzi mi o imprezę! Tylko o…
-O co? Proszę, powiedz mi!
W pewnym momencie do domu wbiegły przyjaciółki Eleny i głośno zawołały.
- Jesteśmy! Gotowa?
Ciotka spojrzała na medalion, który Elena miała na szyi i zawołała.
-Będziesz wiedziała, co z tym zrobić. A teraz leć do dziewczyn.
Wiktoria chwyciła Madison za ramię i pociągnęła ją do salonu, w którym siedziała Elena i jej ciotka.
-Dzień dobry. My po nią-wskazała w stronę siedzącej na kanapie dziewczyny-Nie ziemska kiecka!
-Dziękuję.
Ciotka podniosła się i zawołała.
-Poczekajcie, zaraz pobiegnę po aparat.
Po kilku minutach Amanda wróciła do salonu.
-Dziewczynki stańcie tu pod ścianą i obejmijcie się.
Wiktoria poprawiła swoje długie kasztanowe loki i zawołała do ciotki.
-Mam pytanie, myśli pani, że powinnam wystawić prawą nogę spod sukienki czy lewą? Bo to samej trudno zdecydować.
-Obydwie nogi są świetne- Zawołała rozbawionym głosem-Uśmiech i jest!
-Dziękujemy za zdjęcie. To my już idziemy.
-Zaczekajcie na mnie w samochodzie zaraz do was dojdę- Zawołała Elena, przerzucając włosy na lewe ramię.
-Bądź ostrożna- Zawołała ciotka łapiąc Elene za rękę.
- Wiesz, ze zawsze jestem. Właśnie dla tego nie wiem, czemu się tak o mnie martwisz.
-Dowiesz się w swoim czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz