ZSZ - Kulturalnie

ZSZ - Kulturalnie

czwartek, 17 listopada 2016

Kolejny fragment prozy Marcela z większej całości zatytułowanej "Discindmar"

Co dzień od czasu przeprowadzki dziewczyna próbowała skontaktować się z Brit, ale ta ani nie odbierała telefonów, ani nie odpisywała jej na listy-może zmieniła numer i mieszkanie, ale to do niej nie podobne by nie zostawiła znaku życia- Pomyślała, lekko marszcząc brwi.
Przy stole panowała paniczna cisza. Ucichła piosenka, której słuchała ciotka , słychać było tylko deszcz trzaskający w okna. Tak się składa, że dzisiaj jest impreza na jachcie, która organizował Sam Loyd z okazji zakończenia szkoły, ale czego można było się spodziewać. W „miasteczku” pada od tygodnia i pewnie będzie padać przez następny
Rozkojarzona Elena spojrzała na zegar, przewróciła oczami i przerwała monumentalną ciszę.
-Chodźcie, zbieramy się.
Wszyscy wyszli na dwór, było tam ciemno, szaro i ponuro. Niebo zakrywała gruba warstwa burzowych chmur. Krótkie czerwone loki ciotki Amandy powiewające na wietrze przypominały stado wijących się węży. Elena otwarła drzwi samochodu, usiadła wygodnie na tylnym siedzeniu i zamknęła oczy. Nagle zrobiło się jej strasznie słabo, poczuła mocny ucisk w żołądku czuła jakby zaraz miała zwymiotować. Uchyliła okno i zrobiła kilka dużych oddechów.
-Wszystko w porządku? -Zapytała zaniepokojona ciotka.
-Tak, możemy jechać- odpowiedziała zamykając okno-Przez chwile zrobiło mi się strasznie słabo…
-To pewnie przez ten stres. Nie, co dziennie kończy się szkołę.
Dziewczyna pociągnęła nosem i spojrzała na swoje dłonie. Drżały, chodź nie było jej zimno.
Przejeżdżając przez pół miasta widziała masę uczniów spieszących się w to samo miejsce, co ona. Przypominali jej o rodzinie- Myślałam, że w ten wyjątkowy dzień będę razem z mamą i tatą- Pomyślała Elena, przecierając łzę spływającą jej po policzku.
Na świecie jest dużo osób zranionych przez utratę kogoś bliskiego. Ja jestem tylko kroplą deszczu wśród innych spowitych żalem i rozpaczą- Pomyślała uraniając jeszcze jedna kroplę łzy. Zanim się zorientowała ciotka szukała już miejsca na szkolnym parkingu. Pod nią zbierały się tłumy uczniów.
Elena, wychodząc z samochodu ujrzała biegnącą w jej stronę dziewczynę. Miała ona długie blond włosy, brązowe wyraziste oczy i delikatnie opaloną skórę. Była to Madison Porter, gwiazda szkoły zaraz po płytkich bliźniaczkach Bennett.
-Cześć, Elena!- Zawołała piskliwym głosem.
-Witam, przyszłą królową balu – zażartowała.
-Heh, mam zwycięstwo w kieszeni, ale martwi mnie ta pogoda.
-Będziemy w środku, więc nie masz się, czym martwić.
-Zaraz dostaniesz po łbie-spojrzała rozzłoszczonym wzrokiem-Cały tydzień mówiłam ci i Wiktorii, że chce tańczyć na zewnątrz przy świetle księżyca!
Elena uniosła brew i arogancko spojrzała na koleżankę.
-Wiktoria, wiesz jak to brzmi? Coś takiego rozumiem usłyszeć od tych dwóch lalek Barbie, ale nie od Ciebie.
-Po prostu marzy mi się, by chociaż dzisiaj odpocząć od ciągłego widoku deszczu za oknem.
-Wybrałaś już po między czerwoną a niebieską sukienką? - Zmieniła temat.
-Tak, biorę czerwoną, lepiej podkreśla moje cycki. A o której mamy po ciebie wpaść?
-No, sama nie wiem tak z pół godziny przed imprezą. Chodź już do środka, bo się spóźnimy.
Wreszcie zaczął się apel. Uczniowie wyczytywani przez dyrektorkę wychodzili po świadectwa, jeden po drugim.
Elena znów poczuła mocny ucisk w żołądku, ręce znów zaczęły jej drżeć. Rozejrzała się w około by dostać się do okna, ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić przed jej oczami zapadła ciemność.
Ocknęła się, ale to nie była sala, w której straciła przytomność. Leżała na sieci, a co gorsza była na kutrze rybackim. Po chwili usłyszała donośny męski głos wołający.
-Ben zobacz tam, co to jest? Płynie w naszą stronę!
Elena podniosła się, zmrużyła oczy i w oddali ujrzała coś dziwnego-To nie możliwe- pomy- ślała kładąc rękę na czole.
-Hej, gdzie ja jestem? Skąd się tu wzięłam?
Mimo wrzasków, które wydawała z siebie dziewczyna obaj mężczyźni nie zwracali na nią uwagi.
Nagle pokład przechylił się na lewą stronę. Masa rzeczy wpadła do wody. Elena obiema rękami mocno chwyciła się barierki i na kilka sekund oderwała się od podłoża, aż do momentu gdy kuter znów przybrał normalną pozycję. Nagle wszystko wokoło znalazło się pod wodą. Przez sekundę dziewczyna nie wiedziała co się stało. Coś mocno trzymało ja za nogę i ciągnęło w dół. Po chwili zaczęło brakować jej powietrza i zaczęła się dusić. Wyrywała się by wypłynąć na powierzchnię, tak mocno, aż to cos ją puściło. Elena wynurzyła się zaczerpując ogromny oddech. Wokoło słychać było głośne świstanie wiatru i grzmoty rozchodzące się po niebie. Słona woda co chwilę pluskała w twarz dziewczyny nie dając jej otworzyć oczu. Nagle coś pojawiło się za nią, objęło ja mocno obiema rękami i pociągnęło znów do wody. Elena spanikowała, wypuściła resztkę powietrza. Rozbrzmiał się dziwny jęk. Trochę przypominał ten z poprzedniego koszmaru, ale bardziej wydawało się , że to śpiew wieloryba rozchodzący się po oceanie, ale gdy Elena lekko otwarła oczy przed sobą dostrzegła kobietę, która miała rybi ogon. Syrena – Pomyślała tracąc przytomność. Jęki zmieniły się w zwykły kobiecy głos, który z początku było słychać bardzo nie wyraźnie El-Ele-Elen-Elena!
-Hej, Elena obudź się!
Dziewczyna podskoczyła z krzesła i spojrzała w stronę wołającej ją uczennicy.
-Jesteś strasznie blada, zemdlałaś?
-Sama nie wiem.
-Powinnaś wyjść na świeże powietrze.
-Nie już w porządku, nic mi nie jest.
Serce waliło jej jak szalone, z czoła polało się kilka kropli potu. Była wystraszona i roztrzęsiona, a na dodatek w najmniej oczekiwanym momencie dyrektorka wypowiedziała jej imię i nazwisko Elena Palvin. Wstała z krzesła i z skwaszoną mina poszła w jej stronę. Wchodząc na scenę prawie potknęła się na schodkach. Nie mogła powstrzymać przerażenia spowodowanego przez dziwny sen. Spojrzała na widownie z wymuszonym uśmiechem. Ludzie klaskali a ciotka robiła zdjęcia swoim nowym aparatem.